niedziela, 9 września 2012



Non nobis, Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam.

(Nie dla siebie, Panie [walczymy], nie dla siebie, lecz dla chwały Twego Imienia).


Pieczęć Templariuszy


Jak zapewne nie wszyscy pamiętają, aresztowanie Templariuszy z rozkazu Króla Francji Filipa Pięknego nastąpiło o świcie w piątek 13 października roku pańskiego?1307.
 Od tego czasu jak głosi legenda istnieje pojecie fatalnego „ piątku 13–ego”, ale tak naprawdę przekonanie o pechowości tej daty pojawiło się w tradycji europejskiej dopiero na początku XX wieku. Nie jest to oczywiście jedyna legenda związana z Templariuszami. W ciągu stuleci powstało ich znacznie więcej, zwłaszcza tych dotyczących ukrytych skarbów i Świętego Graala.
Naiwnością było by sądzić, że Templariusze o zamachu na swoją wolność nic wcześniej nie wiedzieli.  Może nie wszyscy zostali w porę ostrzeżeni, bo na pewno do odległych komandorii wiadomość o podstępnym działaniu króla Filipa nie zdążyły dotrzeć na czas. Ale należy w to również wątpić, bo Templariusze od dawna słynęli z dobrze zorganizowanego systemu łączności. Tak dobrego, że umożliwiała on realizowanie przekazów pieniężnych w ramach zakonnego systemu bankowego. Byli bankierami w nowoczesnym tego słowa znaczeniu, to znaczy, umieli szybko, sprawnie i bez pomyłek przekazywać wiadomości nie tylko finansowa.  Trzeba, bowiem pamiętać, że Templariusze prawie przez dwieście lat prowadzili szeroka działalność polegająca nie tylko na wystawiania przekazów pieniężnych, kredytowaniu, ale również na przechowywaniu w depozycie kosztowności, złota i bardzo ważnych dokumentów.


Templariusze z pielgrzymami u  bram Jerusalem.


 Pełna nazwa zakonu Templariusze brzmi po łacinie – Frates Militiae Templi, Pauperes Commilitones Christi Templique Salomonie, co znaczy – Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona. Nazwa wywodzi się od miejsca założenia zakonu i jego pierwszej siedziby w Jerozolimskiej Świątyni Salomona.   Historia zakonu rozpoczyna się w 1118 roku, lub jak sądzi część historyków dopiero w 1119 roku, kiedy to grupa dziewięciu rycerzy pod przewodnictwem Hugo de Payens, rycerza z Szampanii złożyła przed patriarchą Jerozolimy Królem Baldwinem II ślub ubóstwa, czystości i posłuszeństwa zobowiązując się przy tym służyć mu, jako rycerze broniący pielgrzymów udających się do ziemi świętej.  

Templariusze u króla.



  Templariusze, jako zakonnicy, dbali o przestrzeganie licznych norm obyczajowych.  Między innymi wyznawali zasadę “obyczajnego i skromnego ubierania się". Zakazane było jakiekolwiek zdobienie rynsztunku wojennego. Nawet, gdy rycerz posiadał miecz lub hełm ze złotymi lub srebrnymi okuciami, musiał je zaczernić. Surowo zakazane było posiadanie złotych ostróg, będącymi w owych czasach wyróżnieniem szlachectwa. Choć oręż i strój Templariuszy odznaczał się skrajną prostotą i wręcz ascetyzmem, to jednak pod względem bojowym był najwyższej, jakości. Mimo starannie przestrzeganych zasad dopiero w 10 lat później na synodzie w Troyes, papież Honoriusz II zatwierdził nowy zakon i jego regułę opracowaną przez Bernarda opata z Clairvaux, późniejszego Św. Bernarda.
Memento Finis (z łac. „pamiętaj o końcu”) stało się sentencją Ubogich Rycerzy a znakiem rozpoznawczym był białe płaszcze z czerwonym krzyżem, który mogli nosić tylko rycerze - mnisi. Sprawność organizacyjna Templariuszy spowodowała, że zakon bardzo szybko rozprzestrzenili się w Europie i Azji Mniejszej.  Ich wiedza sprawiła, że bywali doradcami królów, baronów i możnowładców Europy. Utrzymywali szerokie kontakty z Salladynem (Salah ad-Din) muzułmańskim władcą i pogromca krzyżowców, na którego dworze byli częstymi gośćmi. Osiągnięcie takiej pozycji przez zakonników - rycerzy wymagała znajomości języków i dużych umiejętności dyplomatycznych. Zapewne nie wszyscy posiadali taką wiedzę, bo faktem jest, że ostatni wielki mistrz zakonu Jakub de Molay był analfabetą. Mimo to doskonale lawirował między poszczególnymi frakcjami politycznymi tak na dworze królewskim w Paryżu, pałacu papieskim jak i wśród innych władców Europy. Szczególne związki łączyły templariuszy z religijno-militarną sektą muzułmańską nizerytów.  Sekta ta, powstała w Iranie w końcu XI w. i miała charakter ezoteryczny. Jej założyciel i wieloletnim przywódcą był Hassan ibn Sabbaha. 

Hassan ibn Sabbaha
Nizeryci swym bezwzględnym fanatyzmem zasłużyli na nazwę „Asasynów”, czyli morderców. Tak również nazywali ich krzyżowcy, co wywodzi się od pogardliwego arabskiego określenia "hasziszijja", "palący haszysz ". Miało to symbolizowało ich bezbożność i amoralność. Na rozkaz swego przywódcy asaseni odurzeni haszyszem, wyruszali ze swych siedzib w górach Iranu lub Libanu by zabijać ludzi wskazanych przez legendarnego Raszid ad-Din Sinan zwanego „Starcem z Gór”. Asaseni obok licznych władców orientalnych zabili również Rajmunda, hr. Trypolisu, Konrada z Montferrad, króla Jerozolimy i usiłowali zabić króla Anglii, Edwarda I. Niektórzy twierdzą, że sekta Asasenów działa w ukryciu do dzisiaj.


Pojedynek Templariusza z Asesenem.
Templariusze dzięki swojemu rozważnemu działaniu byli od wielu lat w dobrych stosunkach z królem Francji Filipem Pięknym i cieszyli się jego zaufaniem.  Świadczyć może o tym fakt zdeponowanie skarbca królewskiego w domu zakonnym Templariuszy w Paryżu.  Podczas konfliktów króla z papieżem Bonifacym VIII Rycerze Świątyni opowiadali się zazwyczaj po stronie monarchy francuskiego. Trzeba, bowiem pamiętać ze zakon Templariuszy zgodnie z bullą papieża Innocentego II Omne datum optimum z 29 marca 1139 roku zwolniony został spod jurysdykcji biskupiej i nie płacił biskupowi dziesięciny, bo podlegał bezpośrednio papieżowi.  Ale kiedy w 1303 roku doszło do zerwania stosunków miedzy Papiestwem a Francją Hugon z Pairaud, wizytator zakonu na zachodzie, stanął otwarcie po stronie króla. Wtedy też przeniesiono królewski skarb do Luwru by uniknąć sytuacji, kiedy pieniądze króla znajdują się w rekach zakonu podlegającego bezpośrednio papieżowi.  Za ten akt lojalności Hugon z Pairaud otrzymał od francuskiego władcy list gwarantujący bezpieczenstwo zarówno jemu jak i całemu zakonowi.  Gdy w roku poprzedzającym aresztowanie templariuszy wybuchły w Paryżu rozruchy spowodowane protestem ludności przeciwko nowej dewaluacji pieniądza. Król Francji znalazł schronienie w domu zakonnym Templariuszy, który był bezpieczną fortecą w samym środku miasta. Nic, zatem nie wskazywało na istnienie jakiegokolwiek nieporozumienia miedzy królem a zakonem zwłaszcza, że w przeddzień aresztowania wielki mistrz Jakub de Molay towarzyszył królowi podczas uroczystości pogrzebowych żony jego młodszego brata Karola z Valois.  Ale mimo to następnego dnia wczesnym świtem przeprowadzono masowe aresztowania Templariuszy. Była to niewątpliwie największa akcja polityczno – policyjna średniowiecza. Aby tak szeroko zakrojone działania mogły zakończyć się sukcesem musiały być dobrze przygotowane i utrzymana w tajemnicy.
 Dlatego też już 14 września a wiec prawie miesiąc wcześniej król rozesłał listy do swoich wasali nakazując im otwarcie załączonego do nich tajnego dokumentu dokładnie w określonym dniu i czasie. Jak dziś wiemy w dokumencie tym była miedzy innymi następująca instrukcja:
Średniowieczny dokument
 aresztować wszystkich braci wymienionego zakonu, bez żadnych wyjątków, wtrącić do wiezienia pozostawiając do dyspozycji sadu kościelnego oraz zająć wszystkie dobra ruchome i nieruchome”.
Równoczesne aresztowanie zakonników miało zapobiec ukryciu przez nich skarbów i dowodzących herezji dokumentów.
 Ale znając naturę ludzką jestem przekonany, że na pewno ktoś z adresatów tajnego listu ze zwykłej ciekawości otworzył przed wyznaczonym terminem opatrzony królewską pieczęcią dokument i dowiedział się z niego o rozkazie aresztowania Templariuszy. Wiadomość była tak ważna, że natychmiast podzielił się nią z innymi. Albo, co jest jeszcze bardziej prawdopodobne, że templariusze dowiedzieli się o zamiarach króla jeszcze przed wysłaniem listów. W owych czasach wszystkie dokumenty sporządzano ręcznie. Kopiści, królewskie skryby a musiało być ich wielu, by sporządzić taka wielka ilość listów w tak krótkim czacie, na pewno donieśli Templariuszom o ich treści zwłaszcza, że już nie raz przedtem tak czynili.

Ostrzeżenie
     O tym, że Templariusze zostali wcześniej ostrzeżeni świadczą również zeznania złożone pod przysięgą przez Mateusza z Arras, który oświadczył, że na początku października, czyli na dwa tygodnie przed aresztowaniem zakonników, że Hugon de Pairaud zwierzył się mu w tajemnicy, że zakon został „oszkalowany”, a on sam (tzn. Hugon), „jeśli będzie mógł to postara się uratować swoje życie”.  Na tej podstawie można sądzić, że zakon nie był zaskoczony i zdążył ukryć ważne dokumenty, skarby łącznie ze, Św. Graallem i innymi relikwiami. Potwierdza to również Jan de Chalons, który przysięgając przed komisją królewska zeznał, że brat Gerard de Villiers, preceptor Francji, by uniknąć aresztowania jeszcze przed 13 października, 1307 r. uciekł jak to określił „w pięćdziesiąt koni”, do portu La Rochelle gdzie wsiadł na statek-galerę i odpłynął w nieznanym kierunku.




Flota Templariuszy
Warto tutaj przypomnieć, że ważnym źródłem dochodów i niezbędnym ogniwem w sprawnym funkcjonowaniu zakonu templariuszy była silna flota handlowa a port, La Rochelle nad Atlantykiem, był zarezerwowany wyłącznie dla statków i okrętów zakonu. Fakt ten oraz tajemnicze pojawienie się w Europie w XIII wieku wielkiej ilości srebra, której nie da się wytłumaczyć produkcją kopalń europejskich, skłonił francuskiego historyka Templariuszy, Louisa Charpentiera, do wysunięcia fantastycznej hipotezy, że Templariusze eksploatowali kopalnie srebra w Meksyku!!! Ale tą hipotezę na pewno trudno jest udowodnić i należy traktować, jako kolejną legendę o Templariuszach..
  
    Co do skarbów w dosłownym tego słowa znaczeniu to należy być bardzo ostrożnym w szacowaniu ich wartości? W świetle zachowanych dokumentów pochodzących z 1373 roku, kiedy to na zlecenie papieża Grzegorza XI sporządzono spis dóbr zakonu, Szpitalników, którzy przejęli większość majątku Templariuszy, można stwierdzić, że owe „skarby”, były tak naprawdę niewielkie. Ale takie wyniki spisu mogły być spowodowane tym, że „spadkobiercami” Ubogich Rycerzy Świątyni byli nie tylko Szpitalnicy a dokumenty inwentarzowe sporządzono po 60 latach od kasacji zakonu Templariuszy.

        Templariusze byli zdolnymi bankierami i wiedzieli, że to dobrze zainwestowane pieniądze przynoszą prawdziwy profit a nie skrzynie pełne złota ukryte gdzieś w lochu. Dla ludzi zawodowo zajmującymi się pożyczaniem pieniędzy to dokumenty, weksle i umowy mają prawdziwą wartość i strzegą ich bardziej niż trzosu złota.  Dla zakonników wszystko, co jest związane z wiarą i religią, a zwłaszcza relikwie takie jak Św. Graal, (jeśli wogóle istnieje) lub Całun Turyński, były bardzo cenne i dlatego w sposób staranny i bardzo przemyślany je ukrywano. 


Skarb krzyżowców, 108 złotych monet znalezionych w na zamku Apollonia, na północ od współczesnego Tel Awiwu. 

        Również na podstawie innych zachowanych dokumentów wiemy, że templariusze w 1307 roku nie był już, przynajmniej w Europie, potęgą militarną ani finansową. Było ich wtedy ok., 4500 z czego tylko tysiąc było najwyżej postawionymi w hierarchii braćmi- rycerzami, pozostali byli to bracia służebni, rzemieślnicy i kapelani-duchowni. Z tej liczby 2000 przebywało we Francji, a 2500 rozsianych było po całej Europie. Tylko niewielka ilość komandorii posiadała fortyfikacje nadające się do obrony lub mogące strzec skarbu o dużej wartości. Na ogół były to budynki o charakterze pokojowym, wiejskim, co może częściowo wyjaśnić łatwość, z jak ludzie króla dokonali aresztowań i zajęcia mienia zakonu.
Jeśli nie złota, srebra i drogich kamieni to, czego szukano w komandoriach i dobrach Ubogich Rycerzy Chrystusa?
   
Guillaume de Nogaret
Szukając rozwiązania tajemnicy Templariuszy, bo taka niewątpliwie istnieje, moim zdaniem warto się przyjrzeć człowiekowi, który był głównym organizatorem całej akcji zniszczenia zakonu. Był nim Wilhelm, de Nogaret (Guillaume de Nogaret) tajemnicza a zarazem bardzo barwna postać.  Urodzony w Saint -Felix-de-Caraman, studiował a potem wykładał prawo w Montpellier, następnie otrzymał stanowisko sędziego w Beaucaire i Nimes (1299 roku), Ale tak naprawdę dał się poznać, jako organizator sławnego napadu na papieża Bonifacego VIII w Anagni (7 września 1303 roku) w trakcie, którego głowa Kościoła Rzymskiego została spoliczkowana i uwieziona.


 Wówczas to papież odwołując się do jego pochodzenia nazwala go publicznie heretykiem.  Była to prawda, bo Nogaret był potomkiem katarów spalonych na stosie u podnóża twierdzy Montségur  a jego ojciec został skazany za herezję albigeńską. ( patrz link Tajemnice„Katarzy – tajemnica Montségur”). Dlatego też niektórzy twierdzą, że jego katarskie pochodzenie miało ogromne znaczenie w przygotowywaniu zemsty na Templariuszach, którzy odegrali znaczącą role w krucjacie przeciwko heretykom z Pirenejów.

Nogaret znieważa papieża

    Wilhelm de Nogaret na pewno wiedział, o czterech Doskonałych, którzy w noc poprzedzająca poddanie twierdzy wydostali się po opuszczonych na zachodniej ścianie linach. Doskonali mężowie katarscy zabrali ze sobą tajemnicze księgi i skarb ukryty w dużym skórzanym worku. Co to były za księgi i co było worze? Do dnia dzisiejszego pozostaje tajemnicą.

Wilhelm de Nogaret wiedział też, że Templariusze cały czas podczas oblężenia kontrolowali szlaki i tajemne ścieszki prowadzące do katarskiej twierdzy. Na tej podstawie z dużym prawdopodobieństwem można twierdzić, że skarb Katarów z twierdzy  Montségur wpadł w ich ręce. Nie było to złoto ani drogie kamienie, ale coś, co dawało podstawy do herezji i zagrażało Papiestwu a może nawet i Kościołowi Rzymskiemu.   Oskarżenia wysuwane, przez Norgeta przeciwko Templariuszom były bardzo podobne do tych, jakie wysuwał przeciwko papieżowi Bonifacemu VIII, czyli herezja i świętokradztwo. Wilhelm z Nogaret nie tylko nie lubił papieży i templariuszy, ale również Żydów. W 1306 roku został pełnomocnikiem króla do spraw wypędzenia Żydów z Francji i konfiskaty ich majątków. Nie dziwmy się, zatem że tak doświadczony człowiek 22 września 1307 został mianowanym przez króla Filipa Pięknego kanclerzem królestwa. Do zadań nowo mianowanego kanclerza należała realizacja szczegółowego planu uwięzienia Templariuszy i zrabowanie a właściwie przeszukania ich posiadłości. Czego szukał?

Herezja Templariuszy
            Nogaret jest napewno współ autorem manifestu Królewskiego, który ukazał się 14 października, 1307 roku w Paryżu.  W dzień po aresztowaniu Templariuszy podano do publicznej wiadomości oskarżenia, jakie zawarto w nakazie aresztowania.  Templariuszy oskarża się w nim o; „odstępstwa od wiary, znieważenie Chrystusa, nieobyczajne praktyki, sodomie i bałwochwalstwo. Te haniebne praktyki miano stosować zwłaszcza podczas przyjmowania nowych braci.  Nowo przyjmowani musieli trzykrotnie zaprzeć się Chrystusa, pluć na krzyż, poczym rozebrani do naga, byli całowani poniżej kręgosłupa, w pępek, i w usta przez tego, który ich przyjmował.  Musieli też przysiąc, że będą praktykować sodomie o ile będzie się tego od nich wymagało. Zarzucano w manifeście templariuszom, że otaczają czcią posażek bożka Bahometa (Bafometa) i opasują się sznurem, który wcześniej był na posagu tego bóstwa”.   Proces przeciwko templariusza ciągnął się przez siedem lat.  W tym czasie Wilhelm de Nogaret zajmowali się naborem świadków oskarżenia. i przesłuchiwaniem więźniów. Jakie to były metody wystarczy się wczytać w dokumenty z 19-24 października 1307 roku. Czytamy w nich miedzy innymi: „ Stu trzydziestu ośmiu wiezionych braci zostaje przesłuchanych w dolnej sali domu zakonnego templariuszy w Paryżu. Przesłuchuje ich inkwizytor Wilhelm z Paryża, przedtem jednak przechodzą przez ręce urzędników królewskich, którzy stosowali się odpowiednio do instrukcji zawartej w tajnych listach pozwalających „stosować tortury w miarę potrzeb”. W następstwie zastosowanych tortur oczywiście „w miarę potrzeb”, trzydziestu sześciu templariuszy zmarło.  Jedynie trzech braci zaprzeczyło popełnieniu przestępstw, jakie im zarzucano.  Zeznania są bardzo dokładnie zapisane i zawierają miedzy innymi bardzo znamienny szczegół. Otóż na pytanie zadane przez przesłuchujących: „czy wszyscy bracia zakonni byli przyjmowani w ten sposób?( Chodzi tu o bezwstydne praktyki, sodomie bluźnierstwa, itp. zawarte w wyżej opisanym dekrecie królewskim).
Hugon de Pairaud odpowiada, że tak nie uważa. Potem jednak tego samego dnia zeznając po przerwie (!) zmienił zdanie, co możemy przeczytać w zachowanych aktach: „przed komisarzem poprawił się i powiedział, że źle zrozumiał postawione przedtem pytanie i poprawił się przysięgając, że uważa, iż wszyscy bracia byli przyjmowani w ten sposób”.
Dzisiaj, gdy dokładnie wiemy o stosowanych wówczas torturach znaczenie tej przerwy w przesłuchaniu jest zupelnie jasne. Gdy za pierwszym razem Hugon de Pairaud nie “zrozumiał", zawieszono przesłuchanie i oddano go w ręce ludzi króla, a kiedy przystąpiono do przesłuchań ponownie on wtedy już wszystko "rozumiał”. Jakie to proste!  
Tortury

Jaka była rola papieża i jego stosunek to uwiezionych templariuszy?
Z zachowanych dokumentów charakterystycznym jest list Papieża Klemensa V z dnia 27 października 1307 roku do króla Filipa, w którym to papieża wyraża swój sprzeciw przeciwko stosowaniu tortur. Pisze w nim: “ Wasza wysokość, położyłeś swoja rękę na ludziach i dobrach zakonu templariuszy, co więcej, nie zawahałeś się wtrącić ich do wiezienia [.....].  Do cierpień wynikłych z tej niewoli dołożyłeś Panie, nowe nieszczęście, jednak ze względu na powagę Kościoła lepiej nie wspominajmy o tym teraz[....].. Jest to aluzja, ale niestety tylko aluzja do stosowania tortur. 
Na szczęście Papież nie ograniczył się tylko do aluzji, bo 18 października kazał wezwać szambelanów papieskich, którzy byli templariuszami na służbie w kurii papieskiej i odpowiednim pismem zagwarantował im bezpieczeństwo.

Papież Klemens V
 Prawdziwym ciosem dla zakonu była jednak Bulla Papieska „Pastoralis, praeeminentiae”, ogłoszona 22 listopada, 1307 w której to papieża Klemens V nakazuje aresztowanie templariuszy znajdujących się w innych krajach.  Wyjaśnia w niej, że do tego skłoniły go zeznania członków zakonu z terenu Francji. Jak łatwo się domyśleć byli to templariusze pozostający w służbie kurii, którym zagwarantowano nietykalność. To oni potwierdzili „prawdziwość” tych zeznań.  Dalej napisano w Bulli, że: wobec tych faktów zostanie przeprowadzony proces kościelny i jeśli w wyniku tego procesu sąd uzna templariuszy za niewinnych, ich dobra zostaną zwrócone, w przeciwnym wypadku ich dobra zostaną przeznaczone na obronę ziemi świętej.
Filip IV Piękny król Francji
 Pod koniec roku 1307 Filip Piękny wraz z Wilhelmem de Nogaret mogli uznać, że cały precyzyjny plan zniszczenia zakonu Templariuszy powiódł się znakomicie. Ale była to radość przedwczesna, bowiem dalsze zachowanie się Klemensa V staje się dość nie jasne.  Najpierw wysyła do Filipa kardynałów z zadaniem wydania mu uwiezionych Templariuszy jak i dóbr zakonu.  Król zgadza się oddać ludzi, ale nie dobra zatrzymuje dla siebie.

W lutym 1308 roku w śród uwiezionych Templariuszy rozniosła się wieść by za przykładem wielkiego mistrza Jakuba de Molay odwołali swoje złożone podczas tortur zeznania.
Papież po zapoznaniu się z zaistniała sytuacja odwołuje prowadzących sprawy inkwizytorowi i ogłasza, że osobiście zajmie się tą sprawa.  I tak się też stało.

Mimo trudności papieżowi udało się przeprowadzić śledztwo w zamku w Chinon, gdzie przetrzymywani byli wielki mistrz i jego najbliżsi współpracownicy. Złożona z trzech kardynałów komisja, na której czele stał kardynał Berenger Fredol, kuzyn Klemensa V, sformułowała 98 zarzuty. Kardynałowie pominęli przy tym wiele ciężkich zarzutów, takich jak porozumienia z Saladynem i Żydami czy korupcja. Kardynałowie potwierdzili również, że nowicjusze rzeczywiście wyrzekali się Chrystusa, pluli na krzyż i go deptali. Wydaje się, że w niektórych komandoriach, rozsianych w Europie, na Cyprze i Bliskim Wschodzie, dochodziło do praktyk homoseksualnych, choć trudno to udowodnić, bo tylko sześciu spośród tysiąca torturowanych zakonników do nich się przyznało. Być może częścią nieformalnej inicjacji zakonnika było całowanie w pępek lub członek. Także nie wszystkie działania kapituł zakonnych były jawne. Rycerze zakonni bronili dostępu do nich nawet przed delegatami papieża czy króla.
Pergamin z Chinon odnaleziony w 2005 roku



W efekcie tego śledztwa powstał tzw. „pergamin z Chinon”. Z pergaminu odnalezionego w 2005 roku w tajnych archiwach Watykanu wynika, że, papież Klemens V oczyścił wielkiego mistrza zakonu Jakuba de Molaya i jego najwyższych rangą współpracowników z postawionego im za sprawą króla Francji zarzutu herezji. Papież oczywiście wiedział o różnych nadużyciach w zakonie, ale nie uważał templariuszy za odstępców od wiary. Do niedawna powszechnie uważano, że wszystkie szokujące zarzuty przeciw zakonowi były wyssanym z palca, spreparowane przez Nogareta. Dziś wiemy, że prawda jest jednak inna, że niektóre oskarżenia były formalnie słuszne.

 16 października, 1311 r. Klemens V otworzył w Vienne obrady soboru powszechnego.  Duchownym zgromadzonym w katedrze zakomunikowano wyniki dochodzenia przeprowadzonego przez kościelną komisje śledczą.  Według tej komisji materiały zebrane w trakcie aresztowania templariuszy nie dostarczyły żadnych dowodów winy. Sprawa wydawała się jasna i po myśli papieskiej
Wtedy to na obrady soboru przybyła delegacja królewska pod przewodnictwem Wilhelma Nogaret. Ten wykształcony prawnik dzięki swojej wiedzy i przebiegłości do końca soborowych obrad kontrolował ich przebieg. 
Finał był taki, że 22 marca 1312 roku podczas tajnych obrad konsystorza Klemens V ogłosił bullę Vox in excelso zatwierdzającą kasatę zakonu templariuszy. Bulla nie wydaje jednak wyroku na zakon, lecz likwiduje go w imię dobra Kościoła.  Następna bulla Ad providam z 2 maja 1312 przekazuje zakonowi szpitalików dobra templariuszy.


Przesłuchanie  Jakuba de Molay.

Papież osiągnął swój sukces, co do majątku, zaś sprawy personalne pozostawił niestety trzem kardynałom, osobiście oddanych królowi i spełniających jego życzenia. 
Na wynik nie trzeba było długo czekać. Kardynałowie zgodnie z oczekiwaniem króla i zapewne za wcześniejszą namową Wilhelma de Nogaret ogłosili wyrok 18 marca 1314 roku.  Czterej dostojnicy zakonu, Wielki Mistrz Jakub de Molay, wizytator na Francję Hugon de Pairaud, proceptor Normandii Gotfryd de Charnay oraz proceptor Poitu i Akwitanii Gotfryd de Gonneville zastali skazani na dożywotnie wiezienie, jeśli wyrzekną się herezji i przyznają do winy.  W chwile po odczytaniu wyroku powstał Jakub de Molay i Gotfryd de Charnay. Obaj skazani w obecności zgromadzonego tłumu wyrazili swój protest i uroczyście oświadczyli, ze: „jedynym ich przestępstwem było złożenie nieprawdziwych zeznań podczas tortur tak by ratować życie. Zakon był święty, reguła zakonu była święta, sprawiedliwa i chrześcijańska. Nie dopuścili się herezji i nie popełnili przestępstwa, jakie im przypisywano.”….
Wobec takiej postawy oskarżonych jeszcze tego samego dnia ustawiono stos w pobliżu ogrodu pałacowego, mniej więcej w miejscu gdzie obecnie znajduje się posąg Henryka IV i most Pont-Neuf. 
Stos przy moście Neuf  w Paryżu.
Wieczorem przyprowadzono skazańców. Sami poprosiliby zwrócono ich twarzami w kierunku katedry Notre-Dame, jeszcze raz ogłosili zebranym swoja niewinność i w obecności przejętego tym oświadczeniem tłumu umierali odważnie, z najwyższym spokojem.
Legenda powtarzana do dzisiaj głosi, że tuż przed śmiercią z płonącego stosu Jakub de Molay wielki mistrz templariuszy rzucił klątwę na swych oprawców. Podobno nim dym zdławił mu oddech zdążył zawołać.
– „Nędznicy, niegodni nazwy człowieczej, którzyście zbrukali i błotem obrzucili święty zakon, słuchajcie uważnie. Ty, Filipie, królu oszukańczy i zdradliwy, ty Klemensie, gaskońska marionetko, wierząca, że jest godna Tronu Piotrowego, i ty, Nogarecie, zdolny szpiegu, któryś okrył nas hańbą i dyshonorem, nim rok przeminie staniecie przed obliczem najwyższego trybunału Pana, by zdać tam sprawę z waszych niegodziwości"

Miesiąc później, gdy nad brzegiem Sekwany zatarły się już ślady po stosie a okoliczni mieszkańcy urzeczeni postawą spalonych skazańców wybierali z popiołów kości by zachować je, jako relikwie, zmarł na zapalenie trzewi Papież Klemens V. Jego ciało zaznało piekielnego ognia jeszcze na ziemi, spopielone zostało na katafalku trafionym przez piorun, który wpadł przez okno rozbijając kościelny witraż. W osiem miesięcy później 29 listopada zmarł w wieku zaledwie 47 lat rażony atakiem apopleksji, król Filip IV zwany Piękny. Trzech głównych sprawców zagłady zakonu templariuszy zgodnie z rzuconą klątwą spotkało się razem w ciągu roku w zaświatach, bo Wilhelm z Nogaret zmarł w kwietniu roku 1313 na zapalenie opon mózgowych. Te wszystkie trzy niespodziewane zgony wywarły wielkie wrażenie na współczesnych dając początek wielu legendą o Templariuszach

 Zagadką pozostaje czy przed swoją śmiercią potomek Katarów, prokurator królewski Wilhelm z Nogaret wydobył z templariuszy tajemnicę, którą tak pieczołowicie strzegli Rycerze Świątyni Jerozolimskie? Wiele wskazuje na to, że mimo tortur i przebiegłości nie udało mu się jej poznać. A może ją poznał, ale była już poza granicami Francji i zasięgiem jego władzy? ( Patrz link Tajemnice Kamień z Minnesoty)
Groby templariuszy  przed "Templum" w Londynie.

 Wydarzenia związane z kasacja zakonu templariuszy dobrze ukazują mentalność władców Europy gdzie walka miedzy władzą duchowną a świecką jest i była od stuleci stałym elementem sprawowania władzy. Ambicja Filipa było podporządkowanie sobie oprócz władzy świeckiej również władzy duchowej. Postępował zgodnie z wytycznymi, które nakreślali mu jego prawnicy i doradcy w tym kanclerz korony Wilhelm z Nogaret. Sukces w tego typu działaniu osiągnie dopiero Franciszek I, który na mocy konkordatu w 1516 przypisze sobie prawo mianowania biskupów i opatów. Tym śladem pójdzie jeszcze dalej Ludwik XIV, który odwoła edykt nantejski i nakaże zająć Awinion chcąc w ten sposób nastraszyć papieża Innocentego XI.  Kasacja zakonu templariuszy jest niewątpliwie zapowiedzią kasacji innych zakonów w tym zakonu jezuitów pod koniec XVIII wieku.
Templariusze byli tak jak wiele organizacji tworem zaspokajającym pewne potrzeb w określonych warunkach społecznych, geograficznych i kulturowych. Przeżyli swój rozkwit i upadek. Pozostał po nich ślad w historii. Ślad duchowy i materialny. Jeśli nie chcemy by zaginął lub był fałszywie przedstawiany wznieśmy bojowy okrzyk Ubogich rycerzy Chrystusa: Beaucéant* a la rescousse - ratujmy nasz sztandar. Dzisiaj powinno oznaczać: na odsiecz prawdzie historycznej! Nie tylko tej o Templariuszach.


Piotr Nawrot©

*Beaucéant - nazwa własna sztandaru.



 © All rights reserved. Na podstawie Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 r., publikator: Dz. U. 1994, nr 24, poz. 83, tekst jednolity: Dz. U. 2006, nr 90, poz. 631  nie udzielam zgody na wykorzystywanie moich materiałów do jakichkolwiek celów bez mojej zgody."
Piotr Nawrot  e-mail adres nawrot@imcs.rutgers.edu

© Copyright . Wszystkie prawa zastrzeżone.


    



Książka jest do nabycia w  księgarniach i w Wydawnictwie Papierowy Motyl



  .